Rafał Ryplewicz, Amerykański sen studenta

Każdy jest kimś

W latach 2007-2012 byłem uczestnikiem programu „Camp America”, organizowanego przez Amerykański Instytut Studiów Zagranicznych. Polegał on na możliwości wakacyjnego wyjazdu studenta do Stanów Zjednoczonych, podjęciu legalnej pracy, nauki języka i wreszcie swobodnego podróżowania po całym kontynencie północnoamerykańskim. Gdy poleciałem pierwszy raz miałem 19 lat. Co mi dały te wyjazdy? Bardzo dużo. Oprócz odbycia praktyk zawodowych i dyplomowych zobaczyłem przede wszystkim zupełnie inny świat. Poznałem społeczeństwo, w którym każdy jest kimś bez względu na to skąd pochodzi. W USA stałem się innym, lepszym człowiekiem.

Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz

Przed studiami pamiętam siebie jako osobę wycofaną, unikającą podejmowania większych wyzwań. Nie udzielałem się zbytnio i znałem co najwyżej podstawy języka angielskiego. Za radą „jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie przekonasz” zdecydowałem się wyjechać i wszystko zaczęło się zmieniać. Stopniowo rozpocząłem realizować swoje marzenia. Skończyłem studia i zacząłem odważniej posługiwać się językiem obcym. Jestem także aktywnym obywatelem i wykwalifikowanym pracownikiem. Dorobiłem się własnego „M” i samochodu …z automatyczną skrzynią biegów 🙂 Podjąłem się również trudnych wyzwań, zostałem najmłodszym radnym w rodzinnym mieście i przebiegłem dwa maratony. Realizacja tych celów w mojej głowie zaczęła się właśnie w Ameryce.

„You’re welcome, Buddy”

W USA mogłem także zobaczyć wiele ciekawych miejsc. Zjeździłem tysiące mil, zawitałem m.in.: do Wielkiego Kanionu, nad wodospad Niagara, zaporę Hoover’a, do Kanady, Parku Narodowego Yosemite, ONZ, Universal Studios, pod Statuę Wolności, na Manhattan czy przed Biały Dom. Wszystkie te wspomnienia zagoszczą w mojej pamięci na zawsze. Wspaniałym amerykańskim przyjaciołom dziękując za wszystko co dla mnie zrobili zawsze słyszałem skromne „You’re welcome Buddy”.